Moto Morini XCAPE 700 – test na Transalpinie

Moto Morini to ikona włoskiej motoryzacji – marka o pełnej zwrotów akcji historii i oryginalnym charakterze, która powróciła na rynek po latach burzliwej nieobecności, od 2018 roku racząc nas – między innymi, takimi sprzętami jak Moto Morini XCape 700, którego postanowiliśmy zabrać ze sobą na scouting kultowych, rumuńskich szlaków do naszej oferty wyjazdowej. Czy sprzęt ADV za okolice 30 tysięcy złotych da radę na Transfogaraskiej czy Transalpinie? – na to pytanie postanowiliśmy znaleźć odpowiedź i… znaleźliśmy.
To nie mógł być przypadek
Nasze testy zawsze staramy się przeprowadzać w warunkach, do jakich motocykl został stworzony. Dlatego gdy okazało się, że serwis Triumph kolejny raz nie poradzi sobie z usunięciem wycieku z jednego z naszych motocykli pojawiła się przestrzeń do przygrzania dwóch pieczeni na jednym ogniu – test i scouting. Nie czekając zbyt długo, zapytaliśmy naszego ulubionego dystrybutora – Vcruiser, czy poratują nas jakimś przecinakiem… no i nie zawiedli nas.

Mina trochę mi zrzedła, gdy dowiedziałem się, że w trasę mam ruszyć Moto Morini XCAPE 700. Nie dlatego, że miałem go za słabego, ale grupa, z którą jechaliśmy do Rumunii, była dobrana nietuzinkowo: Ducati Multistrada V4 Pikes Peak, Yamaha R6 oraz dwa Street Triple 765 RS. Pomyślałem: „spoko, zawsze mogę pełnić rolę supportu, a w razie czego wstawać godzinę wcześniej i przecierać szlaki”
Nic bardziej mylnego – XCape 700, okazał się świetnym sprzętem w każdym aspekcie. Wymagająca Transalpina czy dziurawa Transfogaraska pokazały, że ten motocykl nie ma się czego wstydzić. Dość zabawne były też miny motocyklistów próbujących rozpoznać maszynę w czasie naszych „konsumpcyjnych” postojów.

Moto Morini X-Cape 700 – druga generacja dzielnego ADV
Model Moto Morini X-Cape zadebiutował jako odpowiedź na rosnące zainteresowanie motocyklami adventure klasy średniej. Pierwsza generacja, oznaczona jako XCape 650, bazowała na silniku dwucylindrowym, oferując współczesną – typową dla swojej klasy stylistykę, komfort oraz uniwersalność dla podróżników i codziennych użytkowników. Model ten wyróżniał się dopracowaną ergonomią, wysoką kanapą i możliwościami terenowymi, co pozwoliło mu na zdobycie lojalnego grona użytkowników.
Druga generacja – czyli Moto Morini XCape 700, weszła na rynek jako rozwinięcie udanej koncepcji. Motocykl zyskał większą pojemność silnika oraz został dopracowany pod kątem wyposażenia i elektroniki. Generalnie – odrobiono lekcje i zaprezentowano światu bardzo udaną ewolucje, popularnego adefała.

Pierwsze wrażenia i prowadzenie
Moto Morini od początku zaskoczył mnie łatwością prowadzenia. Zawieszenie Marzocchi 50 mm – skok 175 mm, z możliwością regulacji napięcia wstępnego, tłumienia odbicia i kompresji, radziło sobie zarówno na szybkich łukach Transfogarskiej, jak i na dziurawych odcinkach. Zaufanie do podwozia przyszło szybko, a opony Pirelli Scorpion STR trzymały się nawierzchni na tyle dobrze, że korzystałem z całej szerokości bieżnika na zakrętach.
Co ciekawe, nawet przy mocniejszych złożeniach motocykl nie dawał żadnych niepokojących sygnałów. Kiedy zobaczyłem, jak mocno „domknięta” była opona, byłem szczerze zdziwiony. Wzniesienia, ciasne łuki, odhamowania i szybkie przekładki, nie robiły na tym sprzęcie żadnego wrażenia. Wprost proporcjonalnie do moich wrażeń dotyczących możliwości XCape700 – motocykl prowadzi się fenomenalnie.

Hamulce i silnik XCape 700
Układ hamulcowy to podwójne tarcze Brembo 298 mm w stalowym oplocie z przodu – pewność i skuteczność na medal. Nie męczą się, nie zaskakują nieprzyjemnymi zmianami charakterystyki i jest to zestaw idealny dla tego motocykla. Silnik zasilany przez układ BOSH to dwucylindrowa 700-tka o mocy 70 KM. Jednostka pracuje liniowo i przyjemnie reaguje z każdego zakresu obrotów, co pozwala zachować kontrolę nawet na luźniejszej nawierzchni.
XCape 700 komfort, ergonomia i małe detale
Przed kierowcą znajduje się regulowana szyba oraz czytelny, siedmiocalowy wyświetlacz TFT. To całkiem spora doza szaleństwa ale pozycję kierownicy można dostosować w trzech miejscach montażowych, co realnie wpływa na komfort i zasadniczo pozwala przystosować pozycję do wymagań i predyspozycji każdego.
Kanapa? Słyszałem różne głosy, ale osobiście nie miałem zastrzeżeń. Dziennie robiliśmy po 300 km w rumuńskich górach i mój tyłek nie protestował. Na plus zasługuje też tylny stelaż, który sprawdza się zarówno jako uchwyt dla pasażera, jak i solidna baza pod bagaż.

XCape 700 w Rumunii
Transfogaraska, czyli droga, którą Clarkson nazwał „najlepszą na świecie”, również nie była wyzwaniem. Moto Morini XCape 700 poradził sobie zarówno na szerokich łukach, ciasnych nawrotach, jak i na odcinkach zmęczonego asfaltu. Dodatkową atrakcją było spotkanie drugiego „Moriniego” – starszej 650-tki z Polski. Oczywiście wymieniliśmy doświadczenia przy langoszu i zrobiliśmy pamiątkową fotę.

Czy się nadaje? – bardziej niż się nadaje, to świetny sprzęt o przygodowym genie
Moto Morini XCAPE 700 to świetny wybór na początek przygody z podróżowaniem. Sprawdzi się równie dobrze w mieście – nie jest za szeroki, a krawężniki czy inne przeszkody nie robią na nim wrażenia. To także pełnoprawne narzędzie podróżnicze dla doświadczonych kierowców, którzy cenią sobie realny stosunek wartości do ceny.
Przeczytaj także: Moto Morini Xcape 700 przygoda na wyciągnięcie ręki
Rumunia? Polecam każdemu. Jeśli jeszcze tam nie byliście, zarezerwujcie sobie choć wrzesień. Transfogaraska, Transalpina czy przełęcz Bicaz spokojnie mieszczą się w 9-dniowej wyprawie z Polski. Ludzie są otwarci, hotele tanie, piwo zimne, a policja – jak u nas w latach 90. – lubi pogadać i się dogadać.
A wracając do bohatera testu – według mnie oferuje tak dużo, że najlepszym rozwiązaniem będzie odwiedzić jakikolwiek salon V-Cruiser i umówić się na jazdę testową.

























