Najlepszy mechanik to Polak. Tak to się robi!

Pewnie nigdy nie przyszłoby Wam do głowy, że najlepszym mechanikiem mógłby być Polak. Nam też nie, a jednak… Mikołaj Duh-Imbor najlepszym specem od Harleya-Davidsona na tej półkuli!
Firma Harley-Davidson od czasu do czasu wpada na ciekawe pomysły w temacie różnych zawodów, konkursów i mistrzostw. Pomijając bardziej oczywiste konkursy na najlepszego customa, naszą uwagę przykuł ostatnio konkurs, a w zasadzie mistrzostwa o tajemniczym skrócie TOTY. To skrót od Technician Of The Year, co w wolnym tłumaczeniu oznacza mechanika roku. Konkurs dotyczył oczywiście serwisantów Harleya-Davidsona. Dziwi nieco podział całego świata na regiony, zamiast wyłonienie najlepszego na świecie w bezpośrednim pojedynku, ale być może to jeszcze przed nami.
Polak najlepszym technikiem Harley-Davidson w tej części świata
Mikołaj Duh-Imbor pracujący w salonie Harley-Davidson w Gdańsku wziął udział w tych nietypowych zawodach rywalizując z mechanikami z regionu EMEA (Europa, Bliski Wschód i Afryka). Polski mechanik jest jednym z techników szkolonych w ramach fabrycznego programu Harley-Davidson University skupionym na podnoszeniu kwalifikacji, wiedzy i doświadczenia mechaników H-D. W skrócie chodzi o to, aby mechanicy zapewniali najwyższy standard obsługi i najwyższą jakąś usług dla klientów serwisów.
Sam konkurs TOTY to tak naprawdę nie jednorazowe zawody, a regularna rywalizacja trwająca kilka miesięcy. Specjalistyczna wiedza mechaników jest regularnie sprawdzana poprzez stawianie przed nimi coraz trudniejszych wyzwań technicznych. To właśnie Mikołaj wykazał się największą biegłością w mechanice, ogromną wiedzą i analitycznym podejściem, co pozwoliło mu zdobyć tytuł najlepszego technika w ten części świata.
W rywalizacji wzięli udział mechanicy z całego regionu EMEA (Europa, Bliski Wschód i Afryka) – konkurs otwarty dla chętnych mechników, przed którym postawiono 5 etapów na przestrzeni kilku miesięcy. Do ścisłego finału zakwalifikowało się 5-ciu techników, po jednej osobie z Wielkiej Brytanii, Francji, Hiszpanii, Norwegii i Polski.
Zobacz również: KTM wciąż w tarapatach – ciągnie na dno kolejne firmy
Polak rozwalił konkurencję
W finale, oprócz rozwikłania skomplikowanych problemów technicznych (diagnostyka i naprawy mechaniczne), największym wyzwaniem była ilość zadań. Konkurs był skonstruowany w taki sposób, że zadania z zasady były niemożliwe do wykonania w wyznaczonym czasie. Wygrać miał ten, który wykona ich najwięcej i w ten sposób nie pozostawi żadnych złudzeń co do umiejętności, organizacji pracy i szybkości wykonywania zadań. Mikołaj miał jednak na to nieco inny plan. Jako jedyny, nie tylko zdążył wykonać wszystkie zadania, ale jeszcze zrobił to przed czasem.
Szkoda, że na razie nie ma planu na to, by wśród zwycięzców w poszczególnych regionach wyłonić najlepszego na świecie. Z pewnością w ojczyźnie Harleya-Davidsona znalazłoby się kilku bardzo doświadczonych mechaników, którzy zjedli zęby na Harleyach, chętnych do rzucenia wyzwania reszcie świata.
Z drugiej strony, dokonanie niemożliwego, a to właśnie zrobił Mikołaj wykonując wszystkie zadania przed czasem, na pewno zwróciło uwagę najlepszych „zawodników” z USA i mogło sprawić, że lista chętnych do rywalizacji mocno się skurczyła… Fajnie byłoby zobaczyć jak Mikołaj wypadnie w porównaniu z innymi najlepszymi na świecie.
Mikołaj Duh-Imbor:
Skąd pomysł na udział w konkursie?
Pracuję w Harley-Davidson Gdańsk od 7 lat, praktycznie co roku jeżdżę na zagraniczne szkolenia do centrum szkoleniowego Harley-Davidson University dla mechaników. Osiągnąłem poziom Master Technician, najwyższy w hierarchii zawodowej. Kiedy zobaczyłem na platformie szkoleniowej, że rusza taki konkurs, było to dla mnie naturalne kolejne wyzwanie i okazja do sprawdzenia swojej wiedzy i doświadczenia.
Reakcja na wygraną
Powiem szczerze, zakręciła mi się niejedna łezka w oku. Tę nagrodę traktuję bardzo osobiście, bo jest efektem wielu lat ciężkiej pracy, edukacji i ciągłego dążenia do bycia jak najlepszym. To że, podczas finału konkursu obserwował nas Dyrektor Harley-Davidson na region EMEA i z jego rąk otrzymałem trofeum jeszcze bardziej dodaje wyjątkowości całemu wydarzeniu.
Twoja filozofia?
Szczerze uważam, że motocykle Harley-Davidson są wyjątkowe. Żeby tak samo uważali ich właściciele, żeby mogły być dla nich spełnieniem marzeń a nie tylko pojazdami, muszą być utrzymane w idealnym stanie technicznym. Tutaj jest rola serwisu, bo nie chodzi o to, żeby tylko sprzedać motocykl, ale o to, żeby właściciel chciał na niego wsiadać, chciał na nim jeździć, żeby mógł się na nim czuć wyjątkowo, cieszyć się jazdą i żeby nie musiał zastanawiać się czy wszystko w nim jest sprawne a w razie awarii, czy warto zaufać autoryzowanemu serwisowi.
Od zawsze moim celem było, żeby wykonywać moją pracę tak, aby móc być z niej dumnym i dołożyć w ten sposób swoją cegiełkę do podtrzymania legendy H-D. Ogromne zaufanie, jakim obdarzają mnie nasi klienci powierzając mi swoje „oczka w głowie” jest dla mnie dowodem na to, że idę w dobrym kierunku i setki godzin poświęcone na szkolenia i poszerzanie swojej wiedzy nie idą na marne.
Czym się inspirujesz
Zawsze wielką inspiracją była dla mnie kultura customizacji ale niestety – kompletnie nie jestem artystą. Skupiam się więc na innym aspekcie, który jest często pomijany – skoro personalizujemy motocykle Harley pod kątem estetycznym, żeby jak najlepiej nam pasowały wizualnie, czemu nie robić tego samego z tym, jak jeżdżą? W końcu to o to chodzi, o jazdę na tych motocyklach.
W związku z tym kilka lat temu zacząłem rozwijać się w kierunku „personalizacji motocykli pod kątem osiągów i charakterystyki pracy silnika” – słowem – tuningu. Nie chodzi o to, żeby robić z nich ścigacze ale o to, żeby jak najlepiej komplementować styl jazdy użytkownika i jego potrzeby. Trochę ponad rok temu udało mi się oficjalnie ruszyć z działem Performance i w pełni poświęcić się temu zawodowo, choć zacząłem działać w tym kierunku już ładnych parę lat temu.
Co chciałbyś jeszcze przekazać
Praca w Harley-Davidson to nie tylko możliwości rozwoju zawodowego. Dzięki niej poznałem wiele osób z całego świata, które podzielają moją pasję i inspirują mnie każdego dnia. To też sposób na spełnianie marzeń – w tym roku miałem zaszczyt odwiedzić siedzibę firmy w Milwaukee, zwiedzić muzeum H-D czy uścisnąć dłoń legendarnego Williego G – również w ramach mojej pracy, dzięki dostaniu się do finału innego konkursu organizowanego dla pracowników salonów dealerskich. Niewiele miejsc pracy daje tak duże możliwości.