Najbardziej zakorkowane miasta w Polsce. Lider niezmienny

421
0
Udostępnij:

Polskie miasta od kilku lat są jednymi z najbardziej zakorkowanych w Europie. To kolejny powód aby przesiąść się lub częściej korzystać z motocykli i uniknąć stania w wielokilometrowych zatorach. W 2024 niechlubnym liderem znów była stolica Dolnego Śląska.

Już od kilku lat polskie miasta niestety są w czołówce najbardziej zakorkowanych miast w Europie. Choć polskie miasta nie należą do największych i najbardziej liczebnych miast na Starym Kontynencie, polscy kierowcy spędzają mnóstwo czasu stojąc w wielokilometrowych zatorach, próbując nie spóźnić się do pracy. Nie pomaga również nieustanna promocja komunikacji zbiorowej. Jedynym rozwiązaniem wydaje się przesiadka na jednoślad – czy to skuter, czy motocykl.

Zakorkowane miasta w Polsce – wozimy powietrze

Według badań często jest to spowodowane faktem, że polscy kierowcy „wożą powietrze” – jeżdżą samochodem w pojedynkę. Oczywiście można powiedzieć, że teoretycznym rozwiązaniem byłaby lepsza organizacja i organizowanie zbiorowego dojazdu do pracy, jednak w praktyce właściwie nie ma na to szans. Często pracując w jednym biurze lub zakładzie pracy dojeżdżamy do pracy z różnych miejsc, co w zasadzie uniemożliwia zorganizowanie się w więcej osób.

TomTom podał dane – Wrocław najbardziej zakorkowanym miastem w Polsce

Polskie miasta od lat są w czołówce najbardziej zakorkowanych miast w Europie. Nic dziwnego – średnia prędkość jazdy w centrach miast nieustannie spada. Jeszcze w 2012 roku, kiedy najwolniejszym miastem w Polsce (i aż 10 w Europie) był Wrocław, średnia prędkość jazdy wynosiła 28 km/h.

Wtedy wydawało się, że to bardzo wolno. We Wrocławiu śmiano się, że w związku z tymi danymi, sugestie ekologów i specjalistów od bezpieczeństwa drogowego o obniżeniu dopuszczalnej prędkości w centrach miast do 30 km/h możemy sobie „w buty wsadzić”. I tak prędkość jazdy była niższa niż sugerowane ograniczenie. Teraz, kilkanaście lat później sytuacja jest jeszcze bardziej dramatyczna.

Ze statystyk podanych przez firmę TomTom, w ramach badania Traffic Index wynika bowiem, że Wrocław znów jest „najwolniejszym”, czy też najbardziej zakorkowanym miastem w Polsce, ale uwagę zwraca fakt, że prędkość przejazdu dramatycznie spadła. W 2024 wyniosła ona jedynie 20,7 km/h. Z danych wynika, że Wrocławianie spędzają aż 107 godzin rocznie stojąc w korkach w godzinach szczytu. To prawie 4,5 dnia! Wynik ten został oparty o obliczenie czasu potrzebnego na przejechanie 10 km w godzinach szczytu. We Wrocławiu zajmuje to średnio 28 minut i 56 sekund.

tom tom traffic index -najbardziej zakorkowane miasta - świat

tom tom traffic index – najbardziej zakorkowane miasta na świecie

Polskie miasta w pierwszej setce rankingu

Drugi w Polsce w tym niechlubnym rankingu był Poznań (27 minut i 4 sekundy), a trzecia – Łódź z wynikiem 26 minut i 6 sekund. Wszystkie trzy miasta znalazły się w pierwszej setce rankingu (odpowiednio 44., 68. i 84. miejsce na świecie) wśród 500 najbardziej zakorkowanych miast na świecie! Co ciekawe w Łodzi kierowcy spędzają jeszcze więcej czasu w korkach – średnio 110 godzin rocznie.

Najbardziej zakorkowana okazała się Baranquilla w Kolumbii (36 min. 6 sek. na 10 km), a na podium stanęły jeszcze indyjskie miasta Kalkuta i Bangalore. W Europie najbardziej zakrokowany jest Londyn (33 min. 17 sek. Na 10 km i średnio 113 godzin w korkach rocznie). Na drugim miejscu Dublin, w którym kierowcy spędzają prawie 6,5 dnia rocznie. W rankingu Europejskim Wrocław wszedł do pierwszej dziesiątki.

Zakorkowane miasta - Europa

Tom Tom Traffic Index – najbardziej zakorkowane miasta w Europe

Przesiadka na motocykl lub skuter lekiem na korki

Co ciekawe ogromne korki w polskich miastach coraz częściej są powodem przesiadania się kierowców na skutery i motocykle. Dużo w tym temacie zmieniło wprowadzenie możliwości jazdy na skuterem lub motocyklem 125 posiadając jedynie prawo jazdy kat. B. Sytuacja wciąż jest jednak dramatyczna i uciążliwa.

Wielu kierowców wciąż ma opory w kwestii przesiadki na jednoślady, czy to ze strachu, czy też z powodu konieczności poniesienia dodatkowych kosztów, czy po prostu z wygody. Wielu twierdzi, że w samochodzie jest po prostu wygodniej, a dodatkowe komplikacje w postaci deszczu czy gorszej pogody nie wpływają na komfort dojazdu do pracy. Wciąż nie przekonuje ich fakt, że mamy w Polsce tak bardzo zakorkowane miasta, że znajdują się w pierwszej setce rankingu na świecie.

Przeczytaj również: Nowe przepisy drogowe będą srogie.

Sezon wystarczająco długi, by zaoszczędzić czas

Nie można pominąć faktu, że w Polsce sezon motocyklowy rzadko kiedy trwa cały rok. Jednak biorąc pod uwagę fakt, że zwykle warunki pogodowe pozwalają jeździć jednośladami mniej więcej od marca, nawet do połowy grudnia, to po prostu się opłaca. Jazda skuterem lub motocyklem może skrócić dojazd do pracy nawet o połowę.

Zważywszy na fakt, że w godzinach szczytu tracimy na dojazd do pracy i powrót nawet około 2 godzin, chyba warto rozważyć takie rozwiązanie i poświęcić zaoszczędzony czas na własne hobby, spędzanie czasu z rodziną czy inne aktywności. Przyjmując statystyki podane wyżej możemy zaoszczędzić nawet około 53,5 godziny, czyli ponad dwa dni! Oczywiście jazda skuterem czy motocyklem nie rozwiąże wszystkich problemów, ale kupi nam trochę dodatkowego czasu dla siebie.

Udostępnij: