MotoGP: Stało się, Pirelli zastąpi Michelina – analiza

Udostępnij:
Pirelli przejmuje MotoGP

Michelin od dobrych 10 lat jest wyłącznym dostawcą opon do MotoGP. Choć wydawało się, że współpraca jest bardzo owocna, oczywiste było, że Pirelli spróbuje przejąć królewską klasę. Tylnymi drzwiami, ale się udało.

Pirelli jest wyłącznym dostawcą opon do World Superbike już od dawna, ale od dobrych kilkunastu lat próżno było szukać opon tego włoskiego producenta, w chyba najważniejszej klasie wyścigowej na świecie. Tam od lat panuje Michelin. Francuski producent przejął schedę po Bridgestone’ie. Japończycy dostarczali opony do najwyższej klasy wyścigowej od zmiany przepisów w 2008 roku.  Wtedy to MotoGP i Dorna wykluczyli możliwość korzystania z różnych dostawców przez zespoły. Bridgestone na to czekał – szybciutko zakręcił się wokół królewskiej klasy i przejął wyłączność.

Michelin zajął miejsce Bridgestone’a

Zespoły i zawodnicy zakończyli niedawno ostatnie testy przez sezonem MotoGP 2025

Ich era skończyła się jednak w 2015 roku kiedy do gry wszedł Michelin „cały na (biało?) czarno”. Początkowo Michelinowi zdarzały drobne wpadki zrzucane na karb konieczności nauczenia się współpracy z MotoGP i dostosowania „czarnego złota” do potrzeb i wymagań motocykli MotoGP. Niestety z czasem wpadek było więcej i więcej, a coraz głośniej o problemach mówili też zawodnicy.

W niższych klasach przez lata dostawcą opon był z kolei Dunlop. Pirelli jednak podebrało ten kontrakt Dunlopowi i to właśnie włoska firma od dwóch lat dostarcza opony do niższych klas wyścigowych Grand Prix. To był jeden z sygnałów dla Michelina, że nie może czuć się bezpiecznie na tronie MotoGP. I rzeczywiście Pirelli niejako tylnymi drzwiami – poprzez niższe klasy ostatecznie doszło do MotoGP – zmiana dostawcy opon, a przy tym jednego z głównych sponsorów MotoGP właśnie została potwierdzona.

Pirelli zamiast Michelin w MotoGP

Michelin ma jeszcze dwa lata by nacieszyć się obecnością w MotoGP, bowiem zmiana nastąpi dopiero w sezonie 2027. To sprytne ze strony Pirelli – mają jeszcze dwa sezony by podpatrywać padok Grand Prix, pracować nad oponami w niższych klasach, a za kulisami szykować swoje produkty do startów w MotoGP. Michelin pozostanie dostawcą jedynie w serii MotoE – towarzyszącej mistrzostwom świata motocykli prototypowych serii wyścigowej motocykli elektrycznych.

Jednocześnie to dość sprytne ze strony Pirelli. Michelin dostarczał opony w chyba najbardziej rozwojowej erze w MotoGP. To właśnie w ciągu ostatnich 10 lat w motocyklach klasy królewskiej pojawiły się pakiety aerodynamiczne, urządzenia do obniżania tyłu i przodu motocykla, które wpłynęły również na rozwój opon i potencjalne problemy z nimi. Problemy z temperaturą i ciśnieniem pojawiały się już wcześniej w MotoGP.

22 motocykli MotoGP 2025 to sprzęty 5 marek

Temperatura rodzi problemy

Silniki generujące po 260 KM generowały też wysoką temperaturę i strugę gorącego powietrza. Jednak dziś w połączeniu z rozbudowanym pakietem aerodynamicznym i wyższymi prędkościami, mocniejszym hamowaniem przed zakrętami temperatura opon, a co za tym idzie ciśnienie stało się znacznie poważniejszym problemem, któremu Michelin nie może sobie do końca poradzić.

Nowe przepisy, które już od przyszłego sezonu wejdą do MotoGP obniżą pojemność skokową motocykli, ale też wyeliminują problem urządzeń opuszczających zawieszenie, a pakiety aero również mają zostać w pewnym stopniu ograniczone.

Wyzwanie dla Pirelli

Będzie to jednak spore wyzwanie dla Pirelli – Michelin musiał przygotować w każdym sezonie około 15 tysięcy opon, żeby obsłużyć tylko MotoGP. Zdarzało się przy tym sporo wpadek. Ostatnie lata i problemy związane z ciśnieniem powietrza, defektami opon i nieustannym, krytycznym ostrzałem ze strony zespołów i zawodników sprawiły, że chyba wszyscy byli już nieco zmęczeni Michelinem w MotoGP.

Niestety dla Pirelli i pomimo ich ogromnego doświadczenia (dostarczają opony m.in. dla WSBK i Formuły 1) te problemy również będą się pojawiać i raczej nie będą w stanie dogodzić wszystkim w MotoGP. Narzekania na opony były za czasów wielu brandów, za czasów Bridgestone’a i za czasów Michelina, więc pewnikiem będą też pojawiać się w czasach „panowania” Pirelli. Mimo wszystko wielu ludzi w padoku MotoGP, a także dziennikarzy i osób związanych z wyścigami uważa, że to dobra zmiana.

Przekonamy się o tym jednak dopiero w 2027 roku, bowiem kontrakt Michelina wygasa dopiero wraz z zakończeniem sezonu 2026.

Udostępnij: