Motocyklisto myśl! Bo cię zmiecie z planszy

Sezon motocyklowy ruszył pełną parą, pogoda, choć mieszana, sprzyja wyciąganiu maszyn z garażu i ruszenia w pierwszą trasę. Niestety dla wielu już okazała się ona ostatnia…
To na co czekaliśmy od kilku miesięcy wreszcie się zaczęło. Mimo kilku słonecznych dni i okazji do tego, by „rozprostować kości” na motocyklu, sezon na dobre ruszył z końcówką marca. Niestety dla wielu motocyklistów pierwsze jazdy tego sezonu okazały się ostatnimi – jeśli nie w sezonie to w życiu.
Trudny początek sezonu
Tak, tym razem poruszę kwestię wypadków, o których dużo słychać już od kilku dni. Oczywiście wypadków śmiertelnych, bowiem głównie o takich trąbią mainstreamowi media. I tak od dobrego tygodnia właściwie codziennie widzę te makabryczne nagłówki – „wypadek motocykli, nie miał szans”; „motocyklista nie wyrobił na zakręcie, zginął na miejscu”, „tragiczne spotkanie motocyklisty z drzewem”. Pomijając wątek clickbaitowy stosowany na każdym kroku przez największe portale niestety informacje płynące z krótkich newsów mrożą krew w żyłach.
Od początku kwietnia co najmniej 5 motocyklistów straciło życie, a znaczna część właściwie na własne życzenie. Nie żeby zrobili to specjalnie, ale ich wypadki nie wynikały z wymuszenia pierwszeństwa przez nieuważnego kierowcę, czy przeszkody pojawiającej się nagle na drodze.
Zginęli popełniając ostatni błąd w swoim życiu. Albo nie dostosowali prędkości, albo przecenili swoje umiejętności, albo nie wzięli pod uwagę tego w jakim stanie są drogi po krótkiej i mało intensywnej zimie. Dziś pewnie nie dowiemy się dokładnie co się stało, ale z tych tragedii wysnuwa się jeden wniosek. Początek sezonu to czas, kiedy powinniśmy zachować znacznie większą ostrożność z kilku powodów. Oto one.
Stan dróg po zimie
Drogi po zimie, jaka by nie była nigdy nie są w dobrym stanie. Zimowe mrozy, opady śniegu, wiatr deszcz. Wszystko to powoduje że drogi są nie tylko dziurawe ale też przede wszystkim brudne. Dziury pojawiają się w miejscach gdzie wcześniej byśmy się ich nie spodziewali, to może zdarzyć się nawet na drodze, którą dobrze znamy i jeździliśmy nią setki razy.
Co do wszechobecnego syfu na drodze – piach, błoto (na wielu polach pracują w okresie wiosennym maszyny rolnicze i ciągniki, po czym wyjeżdżają na drogi by wrócić do bazy), ale przede wszystkim chemiczny nalot, który pozostaje po sypaniu zimowej chemii i soli. To coś czego nie widać, a wystarczy lekki deszcz, lub zmiana temperatury, a asfalt „poci się” śliską mazią, która ekstremalnie zmniejsza przyczepność.
Dość duże zmiany temperatur też powodują pewne zagrożenie. To że asfalt był przyczepny o godzinie 14 czy 15 nie znaczy, że o 18, czy 19 też taki będzie. Warto czasem odpuścić o te kilka km/h i zachować ograniczone zaufanie do stanu jezdni.
Jesteśmy zardzewiali
Kilka miesięcy przerwy od motocykli też zawsze zostawia po sobie ślad. Jeśli przez dłuższy czas nie jeździliśmy, pozwólmy pamięci mięśniowej wrócić zanim będziemy sprawdzać swoje limity. Nasza reakcja po zimie nie jest tak wyostrzona, zarówno głowa jak i ciało muszą sobie przypomnieć precyzję i płynność z jaką jeździ się na motocyklu.
Podczas pierwszych jazd w sezonie mózg nie przetwarza wszystkich danych tak szybko jak w pełni sezonu, kiedy jesteśmy wjeżdżeni i wkręceni w fizykę jazdy jednośladem. Dajmy sobie trochę czasu, kilka dni, kilka dłuższych przejażdżek.
Kierowcy nie widzą
Pozostaje też kwestia innych uczestników ruchu drogowego, kierowców samochodów, autobusów, rowerzystów. Po kilku miesiącach przerwy od motocykli na drodze lub tylko sporadycznym ich spotykaniu są po prostu odzwyczajeni. Źle oceniają prędkość motocykli, nie zwracają uwagi na ich obecność, dużo łatwiej popełniają błędy i wymuszenia. Musimy dać im szansę znów przywyknąć i nas zauważyć. Pamiętajmy o tym, że ceną jest nasze życie i zdrowie, a piekło jest wybrukowane tymi, którzy mieli pierwszeństwo.
Motocyklisto! Myśl za innych i za siebie, bo nikt nie pomyśli za ciebie!
Wszystko powyżej sprowadza się do tego, że wsiadając na motocykl na początku sezonu powinniśmy przede wszystkim myśleć o tym co robimy. Myśleć, przewidywać, planować i reagować we właściwy sposób na to co dzieje się na drodze i co może nas spotkać. Na trenowanie, dynamiczniejszą jazdę i sprawdzanie granic motocykla i przyczepności asfaltu jeszcze przyjdzie czas. Ważne, żebyśmy do tego czasu dotrwali w jednym kawałku. To swoisty apel od nas do was – nie dajmy się zmieść z planszy przez głupi błąd. Chyba nikt nie chce być kolejnym paskiem na dole ekranu, czy kolejnym krzykliwym tytułem na portalu informacyjnym?