Motocykl używany – najczęstsze oszustwa sprzedawców

Udostępnij:
motocykl używany

Kupując motocykl używany musisz zachować ostrożność. Oto najczęstsze hasła używane przez nieuczciwych handlarzy motocykli. Większość z nich to „red alert” – na jakie hasła szczególnie uważać?

Zakup używanego motocykla może być emocjonującym doświadczeniem, jednak warto zachować czujność, aby nie paść ofiarą nieuczciwych sprzedawców. W tym artykule przedstawiamy najczęstsze metody oszustw stosowane przez handlarzy oraz wskazówki, jak ich unikać, aby cieszyć się udanym zakupem, czyli sprawnym i bezpiecznym motocyklem.

Kto choć raz kupował motocykl używany w Polsce ten się w cyrku nie śmieje. To stwierdzenie wystarczyłoby na podsumowanie motocykli z rynku wtórnego w naszym kraju. Niestety taka jest rzeczywistość, że często maszyny oferowane na portalach ogłoszeniowych to tzw. miny. Często sprowadzane zza granicy za grosze, uszkodzone lub zużyte do granic możliwości, „naprawiane” i podpacykowane do sprzedaży. Okazyjna cena i gotowe – frajer zawsze się znajdzie.

Perły w morzu padliny

Brutalne? Może. Prawdziwe? Na pewno. Nie piszemy tego po to by obrażać tych, którzy nie wiedzą na co zwrócić uwagę i dadzą się nabrać. Raczej chcemy uświadomić, że nie wszystko złoto co się świeci, a „gówno owinięte w sreberko” to nadal śmierdzące gówno…

Oczywiście nie możemy tu generalizować i z pewnością na rynku jest mnóstwo motocykli, które w całej rozciągłości zgadzają się z opisem w ogłoszeniu i są warte uwagi lub zakupu. Niestety obok nich jest mnóstwo przypudrowanych trupów, które albo już mają na liczniku czyjeś życie, albo dopiero będą miały. Na początek zaczniemy od tego, kiedy powinna nam się zapalić lampka ostrzegawcza gdy oglądamy motocykl używany.

Motocykl od pasjonata

Często w ogłoszeniach spotykamy się z hasłem sugerującym, że motocykl pochodzi od prawdziwego miłośnika jednośladów, co ma świadczyć o jego doskonałym stanie technicznym. Niestety, nie zawsze jest to prawdą. Niektórzy sprzedawcy używają tego zwrotu, aby ukryć zaniedbania serwisowe czy ukryte wady. Dlatego zawsze warto, w miarę możliwości dokładnie sprawdzić historię serwisową pojazdu oraz zweryfikować stan techniczny przed zakupem.

Jeśli ktoś jest pasjonatem motocykli, nie oznacza to, że doskonale wie jak o nie dbać. Nawet jeśli sprzedawca nie ma złych intencji (może być przekonany, że serwisował na bieżąco i zgodnie ze sztuką), może się okazać, że zapomni o niektórych czynnościach serwisowych, albo celowo je pominie, bo się po prostu na tym nie zna.

I pamiętaj – wymiana oleju, napompowanie kół i posmarowanie łańcucha nie oznaczają, że motocykl jest przygotowany do sezonu!

Kultowa Honda VFR400 w najbardziej poszukiwanej wersji NC30 jest odbudowywana właśnie w warsztacie Eastern Spirit GarageNiedokończony projekt może być problematyczny

Bezwypadkowy, przebudowany bo tak mi się podobało

Przemalowane owiewki, zmienione klamki, inne lampy i kierunkowskazy, pomalowana rama. Sprzedawcy często twierdzą, że wprowadzone modyfikacje mają na celu jedynie poprawę estetyki motocykla. Jednak takie zmiany mogą maskować skutki poważnych wypadków, czy uszkodzeń.

Przeróbki, zastępowanie lub przemalowanie oryginalnych części, czy też przebudowa sporta na „streetfightera” mogą świadczyć historii kolizji, drobniejszych lub poważniejszych wywrotek. Często „przebudowa na streetfightera” lub pomalowanie owiewek jest spowodowane próbą ograniczenia wydatków na motocykl – oryginalne części są zwykle bardzo drogie i trudno dostępne, zwłaszcza w przypadku supersportów.

Nie oznacza to, że motocykl koniecznie musi być niesprawny lub powypadkowy – czasem stan techniczny nie budzi wątpliwości. Sami jesteśmy zdania, że wygląd jest mniej istotny, a najważniejszy jest stan techniczny i sprawność motocykla, ale czasem to tak nie działa. Dlatego warto zachować ostrożność i dokładnie zapoznać się ze stanem motocykla lub skonsultować się z ekspertem (jeśli nie wiemy jak ocenić stan) przed podjęciem decyzji o zakupie.

Gotowy do sezonu, nie wymaga inwestycji

Zapewnienie, że motocykl jest w pełni przygotowany do jazdy i nie wymaga żadnych nakładów finansowych, brzmi kusząco. Jednak takie deklaracje często mijają się z prawdą. Po zakupie może okazać się, że konieczne są kosztowne naprawy czy wymiana zużytych części. Niestety wśród wielu motocyklistów panuje przekonanie, że wystarczy wymienić olej, napompować koła i nasmarować łańcuch, aby motocykl był gotowy do sezonu.

Owszem, jeśli motocykl jest regularnie serwisowany (konkretnie) i utrzymywany w dobrym stanie, zwykle przed sezonem wystarczy go odświeżyć i dokonać porządnego przeglądu. Jednak powinien on być nieco bardziej szczegółowy niż wymiana oleju i nasmarowanie łańcucha.

Regularny serwis oznacza też wymianę filtra powietrza, serwisowanie hamulców – wymianę klocków i płynu, odpowietrzenie układu; naciągnięcie łańcucha, inspekcję instalacji i ruchomych połączeń takich jak łożyska, sprawdzenie stanu zawieszenia itd.

Jeśli sprzedawca twierdzi, że motocykl jest przygotowany do sezonu, wypytaj go szczegółowo co robił przy motocyklu, a czego nie. Jeśli tego nie zrobisz, może się okazać, że czekają cie koszty. Wymiana klocków, płynu czy filtra to kropla w morzu, ale regulacja gaźników, wymiana tarcz, czy serwis zawieszenia, a także większe roboty takie jak wymiana rozrządu, czy sprzęgła to już konkretne koszty. Można się nieźle naciąć, zwłaszcza w przypadku starszych motocykli.

Motocykl używany od pasjonata

motocykl używany od pasjonata może czasem oznaczać zajechańca po nieustannym gumowaniu. zdjęcie przykładowe.

Niedokończony projekt – okazja dla majsterkowicza?

Oferty sprzedaży niedokończonych projektów, mogą wydawać się atrakcyjne dla osób lubiących majsterkowanie. Jednak często takie motocykle mają ukryte wady lub brakuje im istotnych części. To generuje dodatkowe koszty i problemy. Jeśli kusi nas takie ogłoszenie, przed zakupem warto dokładnie ocenić zakres prac potrzebnych do ukończenia projektu. No i oczywiście oszacować związane z tym wydatki.

Warto pamiętać, że większość nieukończonych projektów, nie trafia na drogę, tylko co kilka lat zmienia właściciela. Dzieje się tak dlatego, że często gubimy pierwotny zamysł właściciela „od projektu”, nie mamy czasu lub środków na dokończenie, a po chwili zniechęcamy się do dalszych prac. Po krótkim czasie porzucamy „projekt”, tak jak poprzedni właściciel.

Nierzadko „projekty” są też efektem wypadków lub gleb, a co za tym idzie nieopłacalności odbudowy motocykla do stanu pierwotnego. Niestety równie często są przykładami totalnej „rzeźby” poprzedniego właściciela, który uczył się spawania, „customizingu”, przerabiania technicznych aspektów na żywym organizmie tj. „projekcie”. Wtedy przygotuj się na niespodzianki.

Jeśli nie masz w sobie samozaparcia i determinacji, taki „projekt” najpewniej skończy w kącie garażu jako kurzołap lub dawca części. Może być też generatorem kosztów. Jeśli jest zarejestrowany trzeba będzie co roku płacić ubezpieczenie OC, a szybko można o tym zapomnieć.

Przeczytaj również: Subiektywny poradnik – zimowanie motocykla

Pełna moc, zarejestrowany na A2

W ostatnich latach możemy zaobserwować też wysyp maszyn zarejestrowanych na A2. Nierzadko są to motocykle, które nigdy nie załapałyby się na homologację według zasad A2 – litrowe sporty, czy nakedy, sportowe sześćsetki. Nie wiemy jakim cudem lub jakim wałkiem takie sprzęty jak ZX-6R 636, czy GSX-R 750 są rejestrowane na A2, ale ta sytuacja jest pewnego rodzaju patologią na polskich drogach.

Takie praktyki są nielegalne i mogą prowadzić do poważnych konsekwencji prawnych oraz problemów z ubezpieczeniem w razie wypadku lub kolizji z innym pojazdem. Nie oceniamy czy kierowcy posiadający A2 są wykwalifikowani do prowadzenia mocniejszych niż 47 KM motocykli. Nie o to tu chodzi. Ale z prawnego punktu widzenia kupowanie litrowego superbike’a zarejestrowanego na A2 to potencjalny generator problemów.  A jeśli nie chcesz mieć problemów omijaj takie wydumki. Jeśli masz prawo jazdy kategorii A2 i brakuje ci mocy, warto poczekać ten wymagany rok, zrobić kwity i wtedy kupić coś poważnego.

Okazyjna cena z powodu pilnego wyjazdu

Klasyka gatunku, czyli „sprzedaję z powodu pilnego wyjazdu”. To trochę takie „Niemiec płakał jak sprzedawał”. Jeśli ktoś nie może sprzedać, obniża cenę i jako argument wystawienie swojej „laleczki” podaje pilny wyjazd. Choć spotykaliśmy się z sytuacjami, że wyprowadzka za granicę rzeczywiście była powodem sprzedaży, często powód jest zupełnie inny.

Motocykl używany z atrakcyjną ceną tłumaczoną nagłym wyjazdem sprzedawcy może być próbą ukrycia wad lub innych nieprawidłowości. W takich sytuacjach warto zachować szczególną ostrożność. Trzeba dokładnie sprawdzić stan techniczny oraz zweryfikować dokumentację, aby uniknąć potencjalnych problemów po zakupie.

Warto pamiętać, że podobne ogłoszenia często są też po prostu próbą scamu – oszustwa, naciągnięcia na zaliczkę za motocykl używany, który nie istnieje. Trudno w to uwierzyć, ale na polskich portalach ogłoszeniowych wciąż roi się od takich oszustów, którzy wykorzystują naiwność innych – nie ma systemu, który by nas przed tym chronił.

Ten typ tak ma

Pamiętacie czasy „suzuki same stuki”? Choć to powiedzonko nie wzięło się znikąd, często sprzedawcy nadużywają argumentu o specyficznej budowie motocykla. Tak było w przypadku Suzuki Banditów, czy GSX-Rów, których rozrząd głośno pracował, sporo takich teorii dotykało Ducati, czy Kawasaki (nie pali na ciepłym, gubi iskrę itp. Itd).

Sprzedawcy często bagatelizują pewne usterki, twierdząc, że są one charakterystyczną cechą dla danego modelu. Czasem tak się dzieje, ale nie zawsze. Takie zapewnienia często mogą być próbą ukrycia poważniejszych problemów technicznych. Jeśli sprzedawca nadużywa stwierdzenia „ten typ tak ma” lub „to normalne dla tego modelu” warto dobrze się zastanowić.

motocykl używany

czasem trafimy na naprawdę zadbany egzemplarz, ale zwykle cena nie jest wtedy okazyjna

Zobacz również: Serwis motocykla przed sezonem – krótki poradnik

Najlepszą metodą na takie argumenty, jest wcześniejsze zapoznanie się z cechami charakterystycznymi danego modelu – sprawdzenie forów lub grup dedykowanych temu modelowi. W internecie jest pełno informacji, które mogą okazać się pomocne i powiększyć naszą wiedzę na temat konkretnego motocykla, którym jesteśmy zainteresowani.

Nie jest to oczywiście powód do tego, aby wymądrzać się przy każdej okazji odbijając piłeczkę sprzedawcy na każde jego słowo, ale warto dowiedzieć się co-nieco zanim wybierzemy się na oględziny motocykla.

Jak kupić motocykl używany – taniec na ostrzu noża

Niestety czasem zakup motocykla używanego na polskim rynku wygląda jak robota sapera. Jeden fałszywy ruch i „jesteś w dupie”. Trzeba jednak pamiętać, że nie każdy chce nas oszukać, a niskie ceny na polskim rynku często są czymś podyktowane.

Każdy kto miał już trochę motocykli w garażu powie wprost – NIE MA CZEGOŚ TAKIEGO JAK OKAZJA. Nikt przy zdrowych zmysłach (żaden handlarz) nie kupuje motocykla używanego za granicą drożej, żeby sprzedać go taniej w Polsce. Niestety to częste zjawisko, że motocykle w Polsce są znacznie tańsze, niż ich odpowiedniki za granicą. Przyczyn może być wiele – historia kolizji lub wypadków, trudna do usunięcia usterka lub awaria, zły stan techniczny lub niezbyt oczywisty stan prawny.

Dlatego przy zakupie motocykli używanych trzeba wyjątkowo uważać. To proste. Nie chciałbyś chyba, żeby np. podczas jazdy na autostradzie objawiła się awaria układu hamulcowego lub żeby korba strzeliła bokiem?

serwis motocykla

samodzielne serwisowanie nie zawsze oznacza, że motocykl jest zadbany i gotowy do sezonu / pexels.com

Motocykl używany – na co zwrócić uwagę? Nastawienie to klucz

Zakup używanego motocykla wymaga rozwagi i dokładności. Nie daj się zwieść chwytliwym hasłom i zawsze dokładnie sprawdzaj stan techniczny pojazdu oraz jego historię. Niestety nie ma reguły – nie każdy może być oszustem, ale oszustem może być każdy. Oszukują nie tylko handlarze i sprzedawcy masowo ściągający złom z zagranicy, ale też prywatni właściciele, którzy nie oszczędzali motocykla i nie dbali o niego.

Kupując motocykl używany nie spodziewaj się też, że za kilka tysięcy złotych dostaniesz nówkę prosto z salonu, bez żadnych skaz usterek, czy uszkodzeń. Zawsze bierz pod uwagę scenariusz, że kupując motocykl używany będziesz musiał położyć dodatkową kasę na ewentualne naprawy, czy grubszy serwis. Jeśli nie masz kasy, kupujesz motocykl używany w niskiej cenie, spodziewaj się wydatków. Nie oczekuj cudów – to chyba najlepsza rada jaką możemy dać.

Udostępnij: