Czy rozmiar ma znaczenie?

Aerodynamika znana jest od starożytności. Historię specjalizującego się w metalu rzemieślnika i skrzydeł konstrukcji własnej znamy z mitologii greckiej. Pomijając nieobyczajne powody, dla których Dedal wraz ze swoim synem został uwięziony, skupimy się na fakcie, że to właśnie skrzydła i naukowe podejście do aerodynamiki, pomogły obu nieszczęśliwcom w opuszczeniu swojego więzienia.
Od tamtej pory minęło trochę czasu, drastycznie zmieniła się technologia, ale koncepcja – sama w sobie, pozostała. Powietrze to niebanalna w swoim wszech-występowaniu siła. Siła, której nie da się pominąć w życiu codziennym – tym bardziej, w życiu motocyklowym.
Ducati doda ci skrzydeł

Ducati jako pierwsze wprowadziło winglety do swoich motocykli MotoGP.
Wiadomo, że sport – szczególnie motorowy, to najlepszy poligon doświadczalny dla działów rozwoju każdej marki. Tutaj, opracowuje się nowe koncepcje by – w warunkach ekstremalnych, wdrożyć je w życie. Budżety – z jednej strony, z drugiej zaś konkurencja są najważniejszymi czynnikami dotyczącymi szybkości z jaką następuje rozwój. Końcowym etapem są cywilne motocykle, w które – począwszy od modeli flagowych, a skończywszy na pełnej gamie, dziedziczą wyrafinowane technologie rozwinięte w sporcie.
Quickshiftery, kontrola trakcji, mapy zapłonu, zawieszenia, układy hamulcowe… to wszystko co stanowi dzisiejszą codzienność jeszcze nie tak dawno było bardziej lub mniej rewolucyjnym rozwiązaniem w bolidach MotoGP.
Historia związana z wingletami to bez wątpienia historia kojarząca się z Ducati i walką zespołu z Borgo Panigale z przepisami.
W 2017 roku, właśnie na bolońskich prototypach MotoGP po raz pierwszy zobaczyliśmy potężne „wąsy”. Wygląd tego rozwiązania – które obecnie stanowi normę, w chwili debiutu był odbierany na pograniczu kuriozalności i ultra-sportowej seksowności. Oprotestowane przez konkurencję ospoilerowanie, zostało zabronione przepisami, które mówiły o potencjalnym niebezpieczeństwie w razie kolizji.
Dwa lata później, Ducati zaprezentowało mocowany do wahacza, umieszczony tuż przed tylnym kołem spoiler. Tutaj także miały miejsce liczne protesty, niemniej rozwiązanie zostało uznane za legalne, a intensywnie pracujące z aerodynamiką Ducati przyczyniło się do stworzenia regulacji w przepisach „Aero Body Rules”. Obecnie każde rozwiązanie, przed użyciem w kolejnym sezonie wyścigowym, musi przejść proces homologacji u dyrektora technicznego.
Aero – powietrze, dynamika – siła oddziaływania
Stabilność przy dużych prędkościach, kontrola wheelie, trakcja, chłodzenie – to najważniejsze z efektów wprowadzanych rozwiązań. Winglety stabilizują przednie koło motocykla, a jak ważna jest trakcja przedniego koła w jednośladzie, wie każde dziecko, które blokując tylne koło, roweru hamowało efektownym slajdem. Siła tzw. down force, jaka działa na spoiler to przeszło 18 kg, a BMW mówi obecnie o 23 kg!
Czy to dużo? – owszem. Wespół z kontrolą trakcji, aktywnymi systemami ABS, wyrafinowanymi zawieszeniami oraz… nowoczesnymi oponami wyścigowymi, to bardzo poważna broń w wyścigowym świecie.
Maszyny cywilne – czy to aby nie z „młotyko na słońce”?
Honda, Kawasaki, BMW, Ducati… wiele cywilnych motocykli wyposażonych jest obecnie w winglety. Czasami to wyposażenie standardowe, czasami znak rozpoznawczy ultra-sportowych wersji danych modeli.
Czy winglety działają w cywilnych sprzętach? – oczywiście, że działają, przecież jeździmy po tej samej ziemi i w tej samej atmosferze co Toprak, Bagnaia czy Marquez. Obecne motocykle sportowe mają przeszło 200KM i elektronikę tak zaawansowaną, że spokojnie mogłaby służyć jako centrum obliczeniowe w NASA. Aktywne zawieszenia i ABS dawno przekroczyły kosmiczny poziom więc i w cywilnym motocyklu jest potencjał godny – co najmniej, sprzętu WSBK.
W tym miejscu pojawia się pytanie czy cywilnemu kierowcy, w cywilnym motocyklu to wszystko jest potrzebne?

Rzucające się w oczy winglety BMW M1000RR.
Więc… nie bez znaczenia jest marketing. Jak myślicie, ilu posiadaczy BMW GS Adventure wybiera się obecnie w podróż dookoła świata? Jak wielu z nich w ogóle zjeżdża z asfaltu? No właśnie – kropka.
Wypracowany przez lata wizerunek maszyny ekstremalnej, dającej upust ciekawości świata, odpowiadającej na zew przygody, której designu nie da się przeoczyć, spływa także na kierowcę i to jest zapewne satysfakcjonujące uczucie. To samo tyczy się maszyn sportowych. Niemniej pomijając oczywisty marketingowy efekt, uważam że możliwości jakie dają obecne motocykle mają prawdziwie praktyczny sens.
Obecny rynek motocyklowy ewoluował tworząc absolutnie pełne i dopracowane spektrum nieskończonej ilości modeli. Nie trzeba iść na kompromis pod żadnym względem, a nawet jeżeli jest taka potrzeba, to rynek daje całą masę rozwiązań dopasowanych idealnie do potrzeb. Można więc założyć, że ściśle wyspecjalizowane motocykle sportowe są w większości bardzo świadomym wyborem. Wyborem dokonywanym przez kierowców chcących wykorzystać na torze potencjał jaki daje technologia oraz rozwiązania w nich wdrożone. Wydać fortunę na mało wygodny motocykl, przypiekać sobie… uda stojąc na czerwonym świetle i zapoconym, spoglądać z zazdrością na wyluzowanego skuterzystę – bywa i tak ale ma to taki sam sens, jak jeżdżenie F1 jako daily.
Więc czy rozmiar ma znaczenie?
Tutaj – jak zawsze, zdania są podzielone 😉
Samochodowe BMW z biegiem czasu, przyzwyczaiło nas do zmian rozmiaru charakterystycznych nerek zdobiących front każdego samochodu monachijskiej marki. I tak jak w przypadku samochodów, jest to zabieg stricte stylistyczny, tak w przypadku sportowych motocykli, gargantuiczny rozmiar przednich skrzydeł, ich umiejscowienie oraz profil daje aż o 30% więcej realnej siły nacisku więc jest to wartość, obok której nie da się przejść obojętnie.
Dzisiejsza nowość, jaką stanowi ów rozmiar, szybko się opatrzy i zacznie stanowić punkt odniesienia organoleptycznie i doświadczalnie dowodząc swojej skuteczności.

BMW M1000RR i S1000RR na sezon 2025