15 lat na Dakarze

Właśnie rozpoczął się kolejny Rajd Dakar. To rajd, a w zasadzie wydarzenie motoryzacyjne o sportowym charakterze, absolutnie bez precedensu. Od końca lat 70-tych, kiedy to legendarny Thierry Sabine wpadł na szalony pomysł zorganizowania rajdu prowadzącego z samego centrum Paryża, do stolicy Senegalu minęło niemal 50 lat i obraz tej imprezy zmienił się znacznie, niemniej Dakar to nadal wyjątkowe wyzwanie i wiele więcej, niż kolejny rajd długodystansowy.
Awanturniczy zew przygody
Czasy się zmieniają. Niegdysiejszy wizerunek kierowcy wyścigowego czy rajdowego, z drinkiem w dłoni, papierosem w zębach, w otoczeniu grupki pięknych modelek odszedł już chyba w zapomnienie. Takie były początki Rajdu Dakar. Przygoda, niebezpieczeństwo, zgraja awanturników, bąwiwantów i wagabundów chcących robić coś mocniej i więcej – dosyć romantyczny wizerunek.
Dzisiejszy Dakar to wyczynowy sport, kuźnia rozwoju produktu i marketingu. To hi-endowy sprzęt z najwyższej półki oraz możliwość na sprawdzenie rozwiązań w warunkach ekstremalnych. To także – jak większość największych spektakli sportowych na świecie, biznes.
Jednak duch Dakaru jest na tyle silny, że – pomimo tych wszystkich nowoczesnych, udało się nie zatracić początkowej idei tego ruchu. Nadal na starcie pojawiają się zawodnicy w maszynach historycznych – bez technologicznych ficzerów, którzy bez wsparcia fabryk czy mniej lub bardziej licznych zespołów, pokonują najcięższy rejd świata. Śmiałkowie, poszukiwacze przygód, prawdziwi miłośnicy wyzwań i motoryzacji.
15 lat na Dakarze
Sebek jest turbo skromnym, spokojnym i rzeczowym facetem. Pewnie dlatego – od kiedy pamiętam, jest znaną i rozpoznawalną postacią na polskiej, motoryzacyjnej scenie. Także od wielu lat, Sebastian zajmuje się organizacją zespołów rajdowych podczas rajdów długodystansowych takich jak Dakar.
W gorącym, poświątecznym okresie mieliśmy okazję złapać się na chwilę rozmowy. Podczas wolnej chwili w drodze na Dakar, Sebastian odpowiedział na kilka pytań, które – mamy nadzieję, przybliżą Wam fenomen tej imprezy.
Moto Tribe:
Sebek, znamy się długo i wiem, ze od zawsze byleś związany z motosportem. Jak to się stało, ze obecnie zajmujesz się głównie rajdami off road?
Sebastian Sokal:
Kolegowałem się z Jakubem Przygońskim, który był kiedyś u boku Jacka Czachora i Marka Dąbrowskiego motocyklistą w Orlen Teamie. Zapytałem się go, czy mógłbym się zabrać z zespołem na jakiś rajd terenowy. Myślałem, że będzie to jakiś rajd Sardynii lub Egiptu. Po jakimś czasie zadzwonił do mnie menadżer Orlen Teamu, Filip Dąbrowski i zapytał się, czy nie chcę być kierowcą press cara podczas rajdu Dakar 2011. Oczywiście się zgodziłem, bo od małego oglądałem relację z Dakaru i zawsze marzyłem, żeby raz pojechać. Chyba się sprawdziłem, ponieważ kolejne lata też jeździłem z tym samym zespołem.
Moto Tribe:
Czym zajmujesz się i w czym pomagasz teamom?
Sebastian Sokal:
Generalnie wszystkim począwszy od pomocy administracyjnej w przygotowaniu do rajdu, po przygotowanie zawodników, załatwianie spaw absolutnie wszelakich czy gaszenie pożarów takich jak np. awaria pojazdu serwisowego jaką mieliśmy w drodze do Barcelony.
Moto Tribe:
Z jakim zespołem jedziesz teraz? Komu mamy kibicować?
Sebastian Sokal:
Z polskim zespołem Overlimit z Poznania, który startuje w kategorii SSV. Kierowcą jest Grzegorz Brochocki a pilotem Grzegorz Komar. Swój debiut na Dakarze mieli w 2024 r.
Moto Tribe:
Jak liczna jest to ekipa i jakie jest potrzebne zaplecze, żeby sprawnie wziać udział w Dakarze?
Sebastian Sokal:
W tym roku oprócz kierowcy i pilota jedzie 6 osób. Przez te lata zauważyłem, że najlepiej jest, jak jest optymalna ilość osób do pomocy, bo jak jest ich za dużo, to się robi bałagan. Powinno być tak, że każdy wie co ma robić i nie przeszkadza innym w wykonywaniu swojej pracy.
Moto Tribe:
Jakie są największe wyzwania logistyczne jakie stoją przed zespołem?
Sebastian Sokal:
Takie, żeby wszystko zabrać ze sobą – części, narzędzia, materiały eksploatacyjne, ubrania itd., mieć przygotowany pojazd, który musi spełniać regulaminy, dowieźć wszystkie sprzęty bezpiecznie do portu w Barcelonie.
Moto Tribe:
Kiedy rozpoczyna się przygotowania do Dakaru i jak wyglądają kolejne „stopnie” tego procesu?
Sebastian Sokal:
Jest powiedzenie, że przygotowania do Dakaru zaczynają się po Dakarze. Coś w tym jest. Ja mam tak, ze wracam, i potrzebuję trochę odetchnąć, bo jednak cały wyjazd trwa z reguły ponad trzy tygodnie, śpi się w namiotach przy różnych warunkach atmosferycznych.
Całe przygotowania zaczynają się od przejechania w sezonie kilku rajdów, żeby być w formie. Raczej nikt nie pojedzie na Dakar bez wjeżdżenia w sprzęt. Ostatnim takim sprawdzianem w kalendarzu jest Rally Du Maroc, na którym pojawiają się wszyscy, którzy poważnie myślą o wyniku na Dakarze. W międzyczasie organizator ogłasza datę, trasę itd. Trzeba zrobić wszystkie płatności, wyrobić licencje, zamówić sprzęt nawigacyjny, ustalić kto ma jechać z zespołu, upewnić się, że wszyscy mają ważne paszporty 😉 Jest tego dużo, z głowy nie wymienię wszystkich czynności.
Moto Tribe:
Dla widzów dakar to odcinki specjalne relacjonowane urywkami filmowymi realizowanymi z poklady śmigłowców.
Jak wygląda to ze strony zespołu?
Sebastian Sokal:
Całkiem inaczej. Na dojazdówkach są piękne widoki, ale jednak człowiek bardziej się skupia na tym, żeby jak najszybciej się znaleźć na kolejnym biwaku. Nie mamy czasu na postoje, żeby sobie popstrykać zdjęcia na socjale. Zespół większość czasu spędza na biwaku.
Moto Tribe:
48 Chrono to stosunkowo nowa formuła. To dzień w którym zawodnicy jadą ile mogą – do wybicia godziny 17, z tą chwilą muszą dojechać na najbliższy wyznaczony – jeden z kilku, biwak. To swego rodzaju game changer, wprowadzający do rywalizacji element skutecznego planowania i logistyki.
Sebastian Sokal:
48 Chrono to rzeczywiście interesujący odcinek podczas Rajdu Dakar, który dodaje nowy wymiar strategii. W tej formule zawodnicy nie rywalizują wyłącznie na czas w tradycyjnym odcinku specjalnym, ale muszą również wykazać się umiejętnością planowania trasy i zarządzania czasem. Tego dnia jest 6 różnych biwaków i o godzinie 16:30 zawodnicy muszą podjąć decyzję, czy warto przyspieszyć, aby dotrzeć do kolejnego biwaku, czy lepiej zatrzymać się wcześniej, minimalizując ryzyko awarii. Taka zmiana może przetasować klasyfikację i nagradza tych, którzy potrafią myśleć strategicznie, a nie tylko jechać na pełnym gazie.
Moto Tribe:
Jesteś encyklopedia wiedzy o Dakarze i obsługiwałeś wiele zespołów motocyklowych. Podrzuć jakąś ciekawą historię – może tą o australijskich debiutach 🙂
Sebastian Sokal:
W 2015 r. jechałem z zespołem KTM Warszawa, który był teamem satelitarnym dla KTM Factory. Dali nam debiutanta – Toby’ego Price’a z Australii, bo widzieli w nim potencjał i chcieli zobaczyć, jak się spisze na seryjnym motocyklu z salonu. Dał sobie świetnie radę, ponieważ wygrał 12. odcinek i ukończył rajd na trzecim miejscu w generalce. Takie coś się raczej już nie powtórzy. KTM był do tego stopnia zadowolony, że przed ostatnim odcinkiem wzięli motocykl i założyli mu wszystkie części factory, jakie się dało – zawieszenie, hamulce itd.
Moto Tribe:
Jak duże znaczenie ma zaplecze a jak duże skill w takich rajdach jak Dakar?
Sebastian Sokal:
To zależy, znam zawodników motocyklowych m.in.: Stefan Svitko, Helder Rodrigues, Pal Anders Ulevalsetter, którzy swoje najlepsze wyniki mieli, jak jechali busem z jednym mechanikiem. Są też tacy – szczególnie cześć amatorów, którzy nie daliby sobie rady bez zespołów, które ich obsługują. Trzeba też pamiętać o zawodnikach z klasy Malle Moto, którzy jadą z jedną metalową skrzynką i nie mają żadnej pomocy zewnętrznej. Dla mnie to oni są prawdziwymi bohaterami na mecie.
Moto Tribe:
Jak wyglądają biwaki na rajdzie? Survival czy majstersztyk logistyki?
Sebastian Sokal:
W tej chwili Dakar odbywa się w Arabii Sudyjskiej, i uważam że przez te kilkanaście lat w których biorę udział w rajdzie, to organizator doprowadził do takiej sytuacji, że wszystko jest super przygotowane i naprawdę to już nie jest tak jak było w Ameryce Południowej, że bywały ciężkie biwaki.
Moto Tribe:
Czy zespoły pomagają sobie w razie potrzeby? Można pożyczać od siebie śrubokręt? Czy walka toczy się także na tym polu?
Sebastian Sokal:
W motocyklach jest tak, że jest to jednak jedna duża rodzina. Wiadomo, że każdy się ściga o swoje, ale jak tylko trzeba coś pożyczyć, komuś coś pomóc, to nikt nie odmawia.
Moto Tribe:
Jak wygląda nawigowanie, jak przygotowują sie do tego kierowcy? Co notują sobie w roadbookach ?
Sebastian Sokal:
Muszę Cię rozczarować. Teraz zawodnicy mają elektroniczne roadbooki i nie muszą już kolorować papierowego.
Trzymamy kciuki za Sebastiana i cały team OVERLIMIT.
Gorąco zachęcamy do śledzenia Dakaru we wszystkich możliwych mediach – taka okoliczność wydarza się raz do roku i jest naprawdę wymierającym gatunkiem imprez.
Klikając TUTAJ będziecie mieli dostęp do śledzenia wyników i informacji z rajdu na żywo z oficjalnej strony.
*Zdjęcia z prywatnej kolekcji Sebastiana oraz z fanpage Overlimit.