Rząd znów bierze się za przepisy drogowe. Będzie grubo

6318
0
Udostępnij:
radar policja

Kolejne zapowiedzi zmian w prawie drogowym mrożą krew w żyłach. Nowe przepisy drogowe mają być surowsze – za przekroczenie prędkości o ponad 30 km/h nawet 5000 zł kary!

Jeszcze nie umilkły echa ostatnich zapowiedzi Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz Infrastruktury, a znów robi się gorąco. Władze znów biorą pod lupę przepisy drogowe.

Przepisy drogowe pod lupą rządu

Rządzący zapowiadają kolejne zmiany w kodeksie drogowym, a jak wiadomo kolejne zmiany, oznaczają jeszcze wyższe kary dla piratów drogowych. Według najnowszych zapowiedzi kierowcom przekraczającym prędkość o ponad 30 km/h, będą grozić grzywny w wysokości nawet 5000 zł. W ten sposób władze chcą zniechęcić kierowców znacząco łamiących przepisy, do tak swobodnego ich traktowania.

Wydaje się, że granice absurdu w kwestii przepisów nie mają końca. Niestety każda kolejna zapowiedź władz wydaje się dowodzić, że rząd nie uznaję żadnych granic.

Wiele wskazuje na to, że już niebawem w Polsce kierowcy będą traktowani tak, jak ci jeżdżący w Norwegii, Szwecji, czy Finlandii. Tamtejsze przepisy nie dopuszczają żadnej swobody na drodze, a kierowcy łamiący kodeks drogowy są karani bardzo surowo. Na dodatek powraca temat konfiskaty pojazdu pijanym kierowcom.
W tym przypadku najprawdopodobniej obniżone zostaną limity, za które policja będzie mogła skonfiskować pojazd. Do tej pory mówiło się o tym, że konfiskata nastąpi w momencie, gdy kierowca będzie miał powyżej 1, 5 promila alkoholu we krwi. Z dużą dozą prawdopodobieństwa ten limit zostanie zmniejszony do jednego promila.
motocykl policyjny

Motocykl policyjny – zdjęcie ilustracyjne. Źródło: Policja

Nowelizacja już 1 stycznia?

Rządzący pracują nad nowelizacją, a nowe przepisy mogą wejść w życie nawet już 1 stycznia 2025. Na razie niewiele mówi się o karach za przekroczenie prędkości na drogach szybkiego ruchu, ale już kilka miesięcy temu były przymiarki do tego, aby z równą surowością karać również kierowców na drogach szybkiego ruchu czyli ekspresówkach i autostradach. Pełna treść nowelizacji nie jest jeszcze znana, ale sprawa wydaje się przesądzona.
Pozostaje zadać sobie pytanie, czy nowy bat na kierowców to krok w stronę bezpieczeństwa na drogach, czy jedynie kolejny skok na kasę i próba podreperowania budżetu państwowego. Od kilku lat rząd coraz głębiej sięga do kieszeni kierowców, pod pretekstem poprawy bezpieczeństwa. Według nas między innymi właśnie dlatego powstały przepisy mocniej chroniące pieszych wchodzących na przejście. Chodzi o surowsze kary dla kierowców wyprzedzających tuż, przed lub na przejściu dla pieszych.

Bezpieczeństwo czy skok na kasę?

Dlaczego według nas to skok na kasę? Trudno oprzeć się tu o jakiekolwiek wymierne statystyki. Pierwsze dane wskazywały na to, że poprawa bezpieczeństwa nie nastąpiła, a nowe surowsze przepisy wprowadziły jedynie nieco większe zamieszanie. Pozwoliły one na niemal dowolną interpretację kodeksu przez policję i doprowadziły do wielu kuriozalnych i spornych sytuacji na drogach.
W internecie seryjnie pojawiały się filmiki sugerujące nadużywanie tego przepisu i prowokowanie sytuacji mandatowej przez funkcjonariuszy policji. Zabrakło precyzyjnych zapisów określających w jakiej odległości od przejścia nie można wyprzedzać, a zapis mówiący o zakazie wyprzedzania bezpośrednio przed przejściem dla pieszych spowodował, że wielu nieświadomych kierowców nacięło się na nieprzyjemną kontrolę policyjną.
Jesteśmy jak najbardziej za tym, żeby bezpieczeństwo na drogach ulegało poprawie. Niekoniecznie natomiast zgadzamy się z tym, że ta poprawa zawsze musi być dokonywana kosztem kierowców. Przypomnijmy, że zaledwie kilka dni temu pisaliśmy o zaostrzeniu przepisów za jazdę na jednym kole motocyklem i drift samochodem. Niechybnie również te przepisy znajdą się w nowelizacji – tej lub kolejnej, którą z pewnością zaserwują nam rządzący nami politycy.
policja zatrzymała motocyklistę

Nowe przepisy drogowe będą surowsze

Bezpieczeństwo na drogach – TAK, rabowanie kierowców – NIE!

Żeby była jasność nie pochwalamy notorycznego łamania przepisów drogowych i powodowania zagrożenia w ruchu drogowym. Niestety w dużym skrócie uważamy, że droga, którą obrała władza w Polsce nie jest do końca dobra. W pełnej rozciągłości popieramy przepisy drogowe dotyczące karania za jazdę pod wpływem alkoholu i środków odurzających. Jednak dalsze łupienie – bo tylko tak można to nazwać – kierowców przekraczających prędkość nie zawsze ma uzasadnienie.
Ostatnie zaostrzenia przepisów dotyczących prędkości były na tyle drastyczne, że kierowcy w większości się uspokoili. Choć według statystyk najczęstszą przyczyną wypadków jest nadmierna prędkość lub jej niedostosowanie do warunków panujących na drodze. Niestety często jest to tylko półprawda. Nie wspomnimy już nawet o stanie polskich dróg i wciąż niewielkiej ilości tras szybkiego ruchu.

Nowe przepisy drogowe – zróbmy to mądrze!

policja zatrzymała motocyklistę
Sytuacja dotycząca tych ostatnich w minionych latach uległa znaczącej poprawie, ale wciąż daleko nam do zachodu Europy. Z kolei ilość ograniczeń prędkości, nakazów i zakazów na polskich drogach stale rośnie. Nie zawsze są to sytuacje uzasadnione, a często zależą jedynie od fanaberii władz gminnych lub mieszkańców.
Taką sytuację można zaobserwować choćby we Wrocławiu gdzie w ostatnich latach jak grzyby po deszczu wyrastają kolejne znaki i tzw. leżący policjanci, czyli „hopki” które skutecznie uprzykrzają życie kierowcom i wpływają na stan naszych samochodów i motocykli. Brak oficjalnej unifikacji w kwestii rozmiarów, wysokości i częstotliwości montowania leżących policjantów sprawia, że codzienne dojazdy do pracy, szkoły czy wypełnianie codziennych obowiązków staje się prawdziwym koszmarem kierowcy.
Z drugiej strony wciąż obserwujemy sytuacje takie jak wypadek na A2, czy ten pod Warszawą, gdzie oszołomy traktujący drogę jak tor wyścigowy zabili łącznie kilka osób. Wynika z tego, że ludzie, którzy nic sobie nie robili z prawa, nadal będą mieli przepisy drogowe w „d…”. Najbardziej dostanie się jak zwykle normalnym kierowcom. Być może jest to sposób na wychowanie bezpiecznych kierowców, ale sam fakt, że sprawcy wypadków, o których wspominam powyżej nie zostali nawet ukarani, niejeden skwitowałby stwierdzeniem „państwo z dykty”. Niestety miałby trochę racji…

Książka grubsza niż kodeks

Gdybyśmy mieli poruszyć wszystkie tematy z tym związane i wyrazić własną opinię w kwestii przepisów, ograniczeń, i zasad panujących na polskich drogach, byłby to materiał na grubą książkę. Jesteśmy ciekawi jakie jest wasze zdanie na ten temat. Popieracie ciągłe zaostrzanie przepisów i podnoszenie kwot mandatów oraz ilości punktów, czy macie inną opinię?
Udostępnij: