Podróżował samotnie motocyklem przez Peru, spadł w przepaść

715
0
Udostępnij:
podróżnik na motocyklu spadł w przepaść w peruwiańskiej dżungli

Podróże motocyklowe to coś o czym marzy wielu z nas. Bo kto nie chciałby zwiedzić świata na dwóch kołach? Odwiedzić najdalsze zakątki globu, przejechać Route 66, wspiąć się na dach świata, czy przemierzyć dżungle ameryki południowej? No dobra, może nie każdy o tym marzy, ale wśród społeczności motocyklistów jest wielu podróżników i poszukiwaczy przygód.

Wytrawny podróżnik

Część realizuje swoje marzenia i plany razem z najbliższymi przyjaciółmi, znajomymi lub partnerem, ale niektórzy wolą podróżować na własnych warunkach. Właśnie do takich ludzi należy polski podróżnik identyfikujący się na YouTube jako mortusn. Gość po prostu lubi podróżować i zwiedzać świat na dwóch kołach. Był w Rumunii, na Bałkanach, w Mołdawii, na Ukrainie i w Maroko. W ostatniej podróży wybrał się samotnie do Ameryki Południowej, by poznać tę część świata. Ot, wydawałoby się podróż jakich wiele, a jednak na trasie wydarzyło się coś, co chyba każdemu zjeży włos na głowie.

Chwila nieuwagi wystarczy

Przemierzając peruwiańską dżunglę na swoim BMW R 1250 GS, podróżnik tylko na chwilę rozproszył się gdy coś odwróciło jego uwagę i zapłacił za to ogromną cenę. Jadąc wąską ścieżką przez gęsty las odwrócił się tylko na ułamek sekundy, gdy wydawało mu się, ze jeden z jego bagaży się poluzował. Ta sekunda wystarczyła, by jego motocykl zmienił kurs i tylko delikatnie zahaczył o pobocze nieutwardzonej drogi.

W ułamku sekundy, jego motocykl, razem z nim na pokładzie osunął się w gęstwinę, po czym runął w kilkudziesięciometrową przepaść. Jakimś cudem podróżnik zdołał zatrzymać się kilkanaście metrów poniżej drogi, ale mógł już tylko patrzeć jak jego motocykl, objuczony bagażami spadał w przepaść łamiąc przy tym drzewa po drodze. Istny thriller.

Na szczęście kierowcy nic  poważnego się nie stało i zdołał wdrapać się z powrotem na drogę. Jednak gdy udało mu się złapać „stopa” dzięki lokalesowi znającemu te lasy i pojechał poszukać motocykla z bagażami… No właśnie, to musicie zobaczyć na filmie poniżej.

Motocykl za cenę życia

BMW R 1250 GS, objuczone bagażami zostało w ułamku sekundy zmielone, przeżute i wyplute przez peruwiańską dżunglę – zatrzymało się dopiero na skałach na brzegu rzeki. Raczej nie nadaje się do jakiejkolwiek odbudowy, a jedyne co wydawało się całe to osłona pod silnikiem i – o dziwo – przednie koło. Jak sam autor nagrania stwierdził – motocykl to rzecz nabyta i choć kosztował 20 000 $, to tylko motocykl.

Życia chyba nie da się wycenić w ten sposób, a cały wypadek wydaje się poważną przestrogą dla niedoświadczonych podróżników. To przykład tego jak wiele rzeczy może pójść nie tak przez niewielką chwilę nieuwagi, zwłaszcza kiedy podróżujemy samotnie, przez regiony, w którym raczej rzadko napotkamy żywą duszę. Motocykl wygląda przynajmniej jak po spotkaniu z Yeti.

podróżnik na motocyklu spadł w przepaść w peruwiańskiej dżungli

tak, majaczący tam w oddali kształt, to spadające w przepaść BMW R 1250 GS

Na samą myśl o tym co mogło się wydarzyć włos nam się jeży, natomiast fakt jak spokojnie podszedł do tego autor nagrania jest wręcz szokujący. Jedynym wytłumaczeniem dla nas jest to, że gość po prostu wiedział, że był to moment nieuwagi, który mógł przypłacić życiem i tylko jakimś cudem nie poleciał razem z motocyklem w przepaść. Tym razem jednak los dał mu kolejną szansę, więc ostatnią rzeczą jaką powinien przejmować się w tym momencie był jego motocykl. Mortusn – wygrałeś życie – dobrze, że jesteś cały!

Zobacz także: Motocyklisto myśl! Bo cię zmiecie z planszy!

Podróżujcie z rozwagą

Nie chcemy się tu wymądrzać, ani prawić morałów – autor nagrania poniósł wystarczającą karę i przyjął to na szczękę jak mistrz wagi ciężkiej. Niemniej jednak nie da się ukryć, że to książkowy przykład tego, jak wiele może nas kosztować tylko chwila rozkojarzenia. Niestety przykładem tego są też ostatnie zdarzenia na polskich drogach. Sezon motocyklowy  ewidentnie zbiera żniwo w tym roku – spragnieni motocykliści po bardzo słabym pogodowo maju tłumnie wyjechali na drogi.

Niestety wielu z nas zachowuje się – delikatnie mówiąc –  bardzo nierozważnie. Pamiętajmy – nie jesteśmy nieśmiertelni, a podejmowanie ZBĘDNEGO ryzyka – a takim można nazwać wyprzedzanie na trzeciego w krótkich spodenkach, adidaskach i koszulce, „bo ciepło”, niekoniecznie nawet w pobliżu przepisów – może nas „zdmuchnąć z planszy” na dobre. I nie ma tu restartu.

podróżnik na motocyklu spadł w przepaść w peruwiańskiej dżungli

To co zostało z GS-a podróżnika, przyprawia o gęsią skórkę

Udostępnij: